Po krótkiej nocy jesteśmy już na nogach i szykujemy się do śniadania.
Chłopcy naradzają się co będą dzisiaj robić.
Od samego rana słońce ostro przygrzewa, wskakujemy do jeziora.
Jasiu dał się zakopać.
W pobliskiej tawernie jemy lody.
Długo odwlekaliśmy moment powrotu, w końcu ruszyliśmy tym razem drogą asfaltową przez Radzewo i dość szybko dojechaliśmy do Rogalina. Z tyłu kaplica mauzoleum Raczyńskich.
Naszą dwudniową wyprawę kończymy na lodach w Puszczykowie, wszyscy zgodnie stwierdzili, że trzeba to powtórzyć.